Strona:PL Miciński - W mrokach złotego pałacu czyli Bazylissa Teofanu.djvu/31

Ta strona została przepisana.
CHOERINA: bodaj cię wykąpano w nim trzymając za piętę!
RUMBAROPUL: Mozolną drogą siedmiu boleści Mistrza Naszego Pantokratora wchodziłem
CHOERINA: na katafalk!
RUMBAROPUL: na górę kastalskich natchnień jak na Galgathę, i dźwigając syzyfowe brzemię wiedzy uznanej przez mądrość wszystkich soborów utworzyłem kościelno-świeckie jasło na 3462 wiersze pt. Świerzby Konstantynopolskie! każdy wiersz ma kunsztowną strukturę trochejów, jambów, katalektików — i waży się od 7 do 77 zgłosek —
TEOFANU: To dobrze, żeś nie przekroczył.
RUMBAROPUL: Nigdy w niczem!
TEOFANU: Tylko do tej liczby może ci być przebaczone.
RUMBAROPUL: U stóp Waszych, jako też do stóp świętego Piotra i Pawła, składam to małe charisterion, które poprzedzają ustępy z księgi snów Artemidora; Symposion 10 dziewic z lampami napełnionemi olejem niegasnących rozsądzeń, gdzie jest oblubieniec? tu są Homeryckie psalmy — może wolisz, o bogobojny Despoto, Erotokastron — zamek miłości?
CHOERINA: Gdzie opis łóżka sadzonego klejnotami stał się dosłownym wypisem na kilka stron podręcznej mineralogii.
RUMBAROPUL: Ale wypisałem — ja! Chodzi poeta po rajskim ogrojcu — siedem ścian widzi — a pod niemi pokusy, wtem dziewica Atene czyli Roztropnica zjawia się poeta drży —
CHOERINA: A gdy szczękanie zębów roztropnością pokonane — zjawia się Prometeusz wynalazca gramatyki,