Strona:PL Miciński - W mrokach złotego pałacu czyli Bazylissa Teofanu.djvu/60

Ta strona została przepisana.
ARABOWIE: (nucą) La Ilah ill Allah Muhammed rasul l’Allah!...
NIKEFOR: (zrywa się z łoża i chwyta broń) Mam ich zwyciężyć? oni idą z wiarą — synowie pustyni i Boga!
ŚW. ATANAZY: Pójdę naprzeciw — z modlitwą gorącej miłości.
(wychodzi — — — Wbiegają oficerowie)
OFICEROWIE: Stratopedarcho, hufce najdzielniejszych mosleminów idą tu na wyzwolenie króla Seifa!! konnica arabów z góry lecąc, zmiotła poselstwo z Bizancjum, a z niem Bazilissę, wdowę Teofanu. Nasi żołnierze cofają się jak przed upiorami.
NIKEFOR: Bazilissę? Do broni! Chorągiew święty Jerzy, naprzód! falangą macedońską rozszczepić arabów! Chorągiew święty Teodor Stratilato na lewe skrzydło — najeżyć czworobok lanc, zewrzeć tarcze! Chorągiew święty Dymitr niech się wdrapuje na góry i miota ogniem! Święty Kosma zaczaić się w wąwozie! Z armeńskimi pułkami ja wciągnę arabów aż nad przepaść — i na dźwięk mej trąby, razem otoczyć i zepchnąć!
(słychać krzyki chorążych).
CHORĄŻOWIE: Ewohe! święty Teodor Tyron! święty Dymitr! święty Kosma!
(W szalejącej burzy wśród mroków rozlegają się łomoty maczug o zbroje. Trąby, bębny, i dźwięki tarcz — i jak burza morska śpiew walczących arabów. Wicher wyje wśród grzmotu piorunów. Gdy zapada mrok, widać w dali jarzące się wulkany tak częste w górach Małej Azyi).
(Na krużganek wieży wychodzi Seif Eddewlet z rycerzami swymi w różowych burnusach).