Strona:PL Miciński - Xiądz Faust (low resolution).djvu/116

Ta strona została przepisana.

rzy — aż ujrzałem nagle swego ducha podnoszącego za włosy ściętą głowę.
I nie chcę już trudzić zapytaniem sfinksa, jakim sposobem znaleziono w zaryglonej od wewnątrz komnacie kadłub bez głowy? tego, co był sam jeden — o mil tysiąc ode mnie.
I jakim sposobem widziano mnie — wchodzącego tam o mil tysiąc — gdzie znali mnie wszyscy i widzieli, jak wszedłem do sypialni jego — gdzie znaleziono go zabitym.
I jakim sposobem ona widziała przez szybę wagonu mego ducha, który z głową krwawiącą pędził wśród zamieci śnieżnej?
Na to wszystko zebraliście stanowcze, mnie samego przekonać gotowe dowody — szczególniej te plamy krwi na poduszkach wagonu, zeznania wszystkich domowników i płacz dziecka, które poznało we mnie mordercę.
Pociąg zdawał się szybować za światem. W ciszy patrzyłem na rozwarte nieśpiące oczy tej kobietyi którą musiałem wyzwolić.
Głos obcy snuł w nas opowieść, jakby na pustyni Sądu Ostatecznego.
I nie pamiętam już nic.
Ocknąłem się aż tu przed wami.
Zda mi się, że pociąg z zawrotną szybkością leci z tą salą i ze wszystkim, co kiedykolwiek poznałem — i z tym, co mi przeznaczono w najdalszych reinkarnacjach przecierpieć — — pędzi po stromej pochylni ku miejscowości ciemniejszej, niż ta, z której przybywa dusza nasza, naradzając się.
Białe wierzchołki gór z obojętnością wniebowziętych patrzą na otulone w mgłach doliny.
A wszystko się mści — i kara jak runięcie kopuły