oczyścić z szarlatanerji i guślarstw, również jak z martwych dogmatów.
Naprzód, muszę opowiedzieć o jednym z towarzyszów Misterjum, który jednocześnie był kapitanem naszego okrętu.
Rodzice Konrada Orolsteina, wygnańcy sybiracy, żyli poezją Anhellego i Dziadów; syna swego wychowali w poezji mesjanicznej i nazwali Konradem.
Ale umarli młodo, pozostawili pacholę na łasce opiekuna. Ten zagarnął majątek Konrada i, korzystając, iż dziecię było słabowite, chował je w opuszczeniu. Konrad chciał być marynarzem, co było dla rodziny jego żydowsko‑bankierskiej bardzo dziwnym.
Nieludzki opiekun, aby się chłopca pozbyć, oddał go na posługacza okrętowego do Anglji. Konrad był tak słabowity, że ledwo mógł chodzić — wyobraźnią jeno płonął do krajów tropikalnych, gdzie ptak Rohk niósł na skrzydłach Sinbada żeglarza, rzucając go w dolinę djamentów.
Konrad nie umarł, ale w najtrudniejszej i nadsilnej pracy wzmocnił swe zdrowie.
Został kapitanem okrętu. Jako uczony odbywał podróże po najdziwniejszych krajach — to zamieszkiwał Ziemię Ognista, to wyspę Tristan da Kunia z jej tragicznym lodowatym wulkanem.
Niektóte z tych podróży odbyliśmy razem.
Konrad zakochał się i ożenił potajemnie z pewną wojewodzianką kroacką, spokrewnioną z rodem naszego króla Batorego.
I, poznawszy Begleniczę, musiałem przyznać, iż jest to walkirja w pełnym tego słowa znaczeniu.
Mieszkałem, czekając wyjazdu, w zamczysku odwiecznym, jeszcze z czasów normandzkich.
Jednego wieczoru rozmyślałem nad dziwną mi-
Strona:PL Miciński - Xiądz Faust (low resolution).djvu/121
Ta strona została przepisana.