Strona:PL Miciński - Xiądz Faust (low resolution).djvu/191

Ta strona została przepisana.

nieprzemyślanych. Uważam bowiem, że lekcja ta wcale wśród Polaków się nie przyjęła.
Nie myśleć lub myśleć wybuchami, — stało się już nałogiem narodu; nie działać lub działać konwulsyjnie — stało się jego polityką; nie uświadamiać — lub uświadamiać dopiero w przytułku czy więzieniu — jest ich Tragiedją, która ma wszystkie cechy poczciwej operetki.
Warcholstwo zawsze, warcholstwo za wszelką cenę, warcholstwo pod każdym partyjnym czy nie partyjnym sztandarem.
Wszelka przypadkowa prawda jest zohydzona tendencją udawania działacza społecznego, gdy indywiduum jest knajpiarzem, bałagułą; walcząc przeciw ambonom — nabiera cech najkrzykliwszego mełameda i tworzy cheder.
Opowiem, jak to się stało, żem ujrzał płaczu godną przyszłość niegdy i raczej niedawno tak heroicznego miasta.
W Syrji poznałem czcigodnego szeika Omr­‑al­‑Dżafnę. Za wyleczenie jego piętnastoletniej córy z egipskiego zapalenia oczu, dał mi sygnet z trójgranem berylu, w którym zawarta była kropla ciemna.
— W chwili zwątpienia — to odkryje ci drogę, — rzekł z właściwą Wschodowi tajemniczością.
Wyjechawszy z Damaszku, poznałem dwuch szlachciców, którzy na pysznych rumakach konno objeżdżali Grecję. Z niemi zaprzyjaźniony, ruszyłem do ich ojczyzny piechotą — jak przystało temu, który wzbronił wypocząć idącemu z krzyżem na Golgotę Mistrzowi. W strojach fantastycznych wyglądali jak widma rycerzy Mahometa, jadące ku krainom Eblisa. Przybyliśmy do Polski; kraj dość jest ładny, acz brud niezrów-