Strona:PL Miciński - Xiądz Faust (low resolution).djvu/194

Ta strona została przepisana.

zawieszoną przy tłumie, wesoło pożywającym lody i pijącym szampana.
— Gardez vous des voleurs! Beware of pickpockets! — Kto ją tam zawiesił? nie wiem — lecz wzrok młodziutkiej córki pana domu, która podążyła za mym wzrokiem i położyła palec na swych ustach — dowiódł mi, że to ona jest właśnie tą wieszczką, znawczynią stosunków życiowych.
Mimo obserwacji mych, nikt nie zapuszczał tu rąk do kieszeni cudzych. Wtym nagle zmieniłem się w słup gorejącej uwagi.
Dyskretnie, najswobodniej flirtując z damami i towarzystwem właścicieli wyścigowych stajen — pewien interesujący mię oddawna ichmość nagle nachylił się za parawan. Nikt tego jakoby nie widział, lecz ja zauważyłem długi misterny ryj, którym zaczynał żłopać — i, o zdumienie moje! znienacka ukazało się mi za eleganckim parawanem kominka wirujące odraźliwe bagno.
Budzi się we mnie uczucie eksploratora — czyżby to ów najdziwniejszy okaz Bestji? twarz jego istotnie przestała mieć znamiona ludzkie, ujrzałem potwornie zużytą cyniczną maskę, błyskają oczka filuterne, migają ku otaczającym, jakby porozumiewając się, czy zapraszając.
Kilka osób krótkie swe ryjki łączy z mackowatemi naroślami na ryju Ichmościa — ten zaś nachyla się nad bagnem i ssie.
W następnym momencie widzę, jak wszyscy tyją, rozrastają się, ręce ich zaczynają łyskać brylantami, a nawet obcasy i podeszwy złotnieją — inni, których nie dopuszczono do zasadniczego wyrka, chylą się z głębokim szacunkiem!
Ty, posągu Nike skrzydlatej, z utrąconą głową,