Strona:PL Miciński - Xiądz Faust (low resolution).djvu/198

Ta strona została przepisana.

wrogiem; znany z bezcelowych poniżeń, dał się używać specjalnie jako karawaniarz narodowych gwiazd, kcóre należało grzebać nieco prędzej, niż umarły.
Wogóle naród, o którym mówię, miał w najwyższym stopniu upodobania nekrofilskie. Zanim opowiem dziwną przygodę, być może dopełniającą przeżycia E. Poego w Malsztremie i Mumji, wyrażę tylko me obserwacje, czynione na tysiącu wypadków.
Owacje na cześć zasłużonych kończyły się stale tym, iż swych zasłużonych patetyczni mówcy nagle oblewali witrjolem, publiczność biła w nich kaloszami — i niedawny król opinji był stawiany między rzezimieszki. Zduszonych zapychano w kąty, i nieforemne zwłoki, lecz jeszcze żywe, zamurowywano w katakumbach. — Zacząłem śledzić otchłanie tego miasta — wykryłem miejsce, gdzie przepaść zarysowuje się wyraźnie dla jasnowidzących. Tłum zaś wali się tam masami, nie mogąc przepaści zapełnić. Podobni mrówkom, kiedy wpadną do butelki zakopanej w mrowisku i wysmarowanej miodem, tysiące i krocie tysięcy tych nieszczęsnych „wykolejonych’, mrowiąc się w otchłani, nie umieją z niej wyjść; jedni drugim wdrapują się na ramiona, a każdy ma nad sobą kilka pięter żywych gniotących go ciał.
Przyglądałem się z okien kawiarni „Na Pajach“ przez wielkie lustrzane szyby temu tłumowi zadżumionych skazańców, zawsze filuternych i nie tracących nadziei. Działo się to dzięki temu, że Organizacja „Niani“ puszczała w rurach kulturalnych po mieście Rozweselający Gaz. Wszyscy byli weseli — i ten, któremu sąsiad odgryzał ucho, i ten, który w zupełnej anestezji nie zauważał, że nogi jego palą się w kominku, on zaś zaczytywał się w Suśle — tak zwał się milutki organ tutejszej prasy.