Strona:PL Miciński - Xiądz Faust (low resolution).djvu/207

Ta strona została przepisana.

XV. HYMN BANITY.

Idę wciąż nocą i nocą —
nade mną skrzydła łopocą...
Nie widzę kraju własnego,
nie widzę moich ziomków —
jedynie czarne chóry,
co zwodzą głupich Tomków...
Nad ziemi kres ponury
idę, gdzie wyje Ocean —
wiążą mnie wieczne mury,
a śpiewa we mnie Pean!
Na koń! wyrywam się z cieśni —
chcę złych słów, złowrogiej pieśni —
nie bardem być, nie Pelikanem,
który rozdziera swe łono —
ale czarnym Oceanem,
co pieśń nuci niezgłębioną
i gwiazdom otwiera swe łono!
Na koń! — Ty płomieniące
serce — jak żagiew świeciłoś w noce!...
Zwiodły mię serdeczne moce — —
i teraz Mroki klnące
mnie, sycząc — otaczają!...
W takiej ciemności — niegdyś Suwarow
miał wyrżnąć Pragę...
Otchłani mi trzeba i jarów —
zaśpiewam wtedy wam — sagę!

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .