Strona:PL Miciński - Xiądz Faust (low resolution).djvu/21

Ta strona została przepisana.

wszystkim, wybiera z menu świata najlepsze potrawy, zna się na kobietach, proteguje sympatyczne mu talenty —
i — uznaje jakąś powolną, niezależną od woli ewolucję.
Oto nawet wchodzi do Kościoła, gdyż jest tam uroczyste nabożeństwo za uznaną narodową chwałę — nieszkodliwą już, bo z ducha pogrobowego usunięto wszystkie pierwiastki, które od ludzi żądają bohaterstwa, mocy twórczej i zaparcia się.
Wzniosło się olbrzymie, jak synagoga djabła Hapuna, bagno dusz — zbluzganą jest nawet spowiedź, bo ktoś Ciemny siedzi w konfesjonale... Nagle zaczęto kamienować Piotra, przeklinając Matkę, która go wychowała na Mickiewicza Dziadach.
Wali się w otchłań, skąd już niema wyjścia... Czarno ohydnie... rozdeptano mu jego gwiazdy — boleść najgorsza, najtępsza, że się jest robakiem ziemi.
Si me cogen — me horqueran...
Mroczno... okropna wilgoć... rozdeptali!...
Pełne oczy, pełne usta infernalnej wilgoci...
Zabiwszy, tłumy odwróciły się od niego.
I wtedy rozpoczęła się dzika karuzel wszystkich kabaretów —
tłumy szły na Wawel, aby go zburzyć i nie zostawić kamienia na kamieniu.
Nagle ze zdumieniem ujrzał tych, którzy są Wrotnemi Bram Wysokich — i czuwając, czują...