Strona:PL Miciński - Xiądz Faust (low resolution).djvu/211

Ta strona została przepisana.

Rzucacie się? wy dostojni w teatralnych giestach!
powiecie, że was już zelżył tak ruski minister...
Lecz słowo padło z mych wnętrz — i przebóg! że jest tak!
że zamieniacie dzwon żałobny czy wolność cister
na ilość samochwalby w bezlicznych rejestrach.

— Głupi, głupi — mówił wam król Niemna!
Ciemięgami was nazwał wieszcz Lilii Wenedy.
Gromiła was mądrością pieśń Norwida ciemna,
lecz wy tylko pozłotę bierzecie z tej schedy,
jak z Piramidy bogów — czerń licha karczemna.

Mój narodzie! nie na twą dolę rzucam głaz niej klątwy,
lecz na tę zgraję bezdusznych farsiarzy,
którzy w morzu Twej duszy żerują, jak mątwy,
lub jak szczury w świątyniach gryzą wśród ołtarzy —
Welaskezów, czy Kingę! piszcząc do PromiennychL skąd Wy?!

Miecz wyorałem na dawnym Grunwałdzie —
wyostrzyłem w mej piersi — i teraz upiorem
wejdę do waszych kamienic — zmroczę was wieczorem
i uczynię stygmat Wam na każdej fałdzie,
aż z Warszawy wskrześnie Troja wraz z złotym Hektorem!

Ruiny pobojowisk! kolczasty śnie herojów!
o wy, sykania świerszczy, kiedy pęka serce!
wichrze, który tak lecisz, pełen niepokojów,
aby zapłodnić lasy i łąk tych kobierce!
i ty, muzyko leśnych przekrysztalnych zdrojów!