Zdało się, że ksiądz zasnął, bo pochylił głowę na rękę i nieruchomo trwał. Oczy miał przymknięte.
— I dom zbudują Polsce — podjął, ocknąwszy się nakoniec ze swej zadumy.
My, Polacy współcześni, szukamy tego z wytężeniem, ale nie znajdziem, dopóki nie zrozumiemy, jaką ma być świątynia Polski.
Najpierw świątynia, potym dom.
Nie lubię odwoływać się do Bibiji, jako do przykładu nam świecącego, ale jest to bądź‑co‑bądź historja duszy pewnego ludu. Tam budowali tułacze świątynię na pustyni, nie zaś domostwa. A tedy zaszli do Ziemi Obiecanej. —
Piotr ścisnął rozpalone czoło.
— Wybaczcie mi, wybuchła we mnie jakaś dawna, wierząca dusza. Naprawdę jednak — nie wiem, co rozumieć mam pod słowami niebo, świątynia, Boskość... Co innego dawniej!... Warunki były inne, wierzeniami żyły narody wówczas. Polską świątynią? wyjść na wolność, oto wszystko. Ale z drugiej strony rozumiem i to, że Natura horret vacuum... wyjdą na wolność czerniawy i będą odpiłowywać nogi koniom, a wbijać drzazgi w oczy majętniejszym.
Inferno jest w Polsce dzisiejszej, bo świątynie wewnętrzne zmarniały. Żyd wieczny tułacz, Ahaswer — widzący świat tylko w jednej barwie — jak są akwaforty Goyi — przeoczył krocie tysięcy prawdziwie wysokopiennego lasu w Polsce. Ja jestem ta-