Strona:PL Miciński - Xiądz Faust (low resolution).djvu/225

Ta strona została przepisana.

„Pojedziemy do boru, narąbiem topolu, postawiemy świetlicę, Jasieńkowi na ciemnicę. Siedział Jasieńko roczek, siedział Jasieńko trzy lata, kiedy nie widział świata. Posłyszał Kasię w lesie. Aż Kasia topór niesie. Moja Kasieńko, moja — podajże mnie topora: niechajże ja będę wiedział, zaco w ciemnicy siedział“...
Wstąpili na chwilę do chaty młodych. Tu powitał ich winem i chlebem miodnym sędziwy dziad.
Napili się nieco wina, przyjęli kawałek chleba miodnego. Ksiądz namówił narzeczonych, aby uczynili jakieś postanowienie wzniosłe. Młody zarzekł się, że nigdy w życiu nie będzie pił wódki. Młodzieńka namyślała się chwilę i rzekła z rumieńcem: — pisać nie umiem, a nauczyć się muszę do Wielkiej Nocy. —
Ksiądz przeżegnał ich dziwnym krzyżem, gdzie były i swastika i słońce, krzyż Golgoty i symbol przemienienia na Taborze.
Wyszli.
Pośpieszył zaczym ksiądz do kościoła, by sprawdzić, czy przygotowano do rannego nabożeństwa. Imogiena zaś i Piotr szli razem milczący i znaleźli się wkrótce znowu w ciemnawej komnacie.
Nachylił się Piotr i rozdmuchał ogień. Naczekiwał Imogieny — bo już oddychać nie mógł bez niej, jak bez powietrza.
Wtym usłyszał muzykę na organach w kościele — z siły i bogactwa modulacji znać było, że gra Mistrz. Piotr zamarł od wzruszenia: głębokie oceaniczne tony!
Ujrzał nadchodzącą, w lekkiej, przezroczystej zasłonie, Imogienę. Szła zwolna — prawie nie poruszając się — w ręce miała starodawną lampkę indyjską. Szła, jak kolumna, dyskretnie oświetlona tylko w górze. Lecz, gdy tańczyć zaczęła, oświetlały się jej kształty cudne, dojrzałe.