Prometeusz Ribery w rozkrzyżowaniu między górami.
Klęcznik, Rigweda, rozwarty Faust, doniczki kwiatów. Umajone ściany wielkiemi gałęźmi choinowemi, korona z lamp różnobarwnych i wielki czarny krzyż.
Z boku trumna, wydrążona w pniu: skóra łosiowa, okryta szarym zgrzebnym prześcieradłem, świadczyła, że tu sypia ksiądz.
Jedlinka nad trumną nadawała jej radosny ton Wielkanocy i Zmartwychwstania.
Stanął Piotr przed Ukrzyżowaniem Prometeusza, potym wejrzał na obraz Lionarda Wieczerzę Pańską — i uczul wzbierający w sobie bunt aż do ogromności Lucyferycznych otchłani.
Wszelkiemi drogami — tylko już nie przez górę błogosławieństw „maluczkich duchem“...
Dla czego ksiądz łączy ogień i wodę, burzę Kaukazu i migdałową spokojność Galilejczyków?...
Piotr postanowił stoczyć ostatni bój u bram swego grodu, niby Hektor broniący Troi wolnej myśli.
Ogarnął go żywioł wiedzy, która tu falowała buchającemi aż po strop nieba, aż po jaskinie przedpotopowych Atlantozaurów zagadnieniami życia, lecz jednocześnie wybuchła w nim radość nieokiełznana, potrzeba djonizyjskiego upojenia w kontraście do zbliżającej się nicości. Objął kolana Imogieny w uścisku, wyprostował się w śmiechu radosnym, tryumfującym.
— A więc ze mną jesteś, a ja z wami?! Bo wiara wasza jest szatą spłowiałą, której nie odrzucacie, aby z narodem nie zrywać! W rzeczywistości idziemy w jednym i tymsamym światopoglądzie rewolucyjnym. Teraz i ja z tych wyżyn chętnie patrzę na opuszczone średniowieczne katedry. Biedne! czy po-
Strona:PL Miciński - Xiądz Faust (low resolution).djvu/243
Ta strona została przepisana.