Strona:PL Miciński - Xiądz Faust (low resolution).djvu/264

Ta strona została przepisana.

stością, a wrażenia naszej duszy — funkcjami tejże materji. Życie jest prawdą. Wyjść poza doświadczenia zmysłowe nie umiem i nie wierzę. Wznieść się ponad czasem w wieczność uważam za nielogiczne, bo wieczność jest tylko zbiorem czasów.
— Mylne to, jakbyś rzekł, że organizm jest nagromadzeniem materji. Wieczność jest zdobyczą wciąż nową, jest wciąż nowym dziełem życia. Wciąż nowy dzień, w którym słoneczny oddech rozpiera noc. Tu w nieuchwytnym utajeniu pulsuje boskość Wielka Żyjąca.
— Więc panteizm?
— Religja życia, objawiona w szumie Morza, w milczeniu Gwiazd, a niewysłowienie mocno i przeczysto w Chrystusie.
— Ależ to właśnie utrzymać się nie da, — zawołał z mocą Piotr. — Religja życia, to kontradykcja w założeniu. Do religji prowadzą tak przykre rogatki, jak dogmat nieomylności papieża, jak homojuzios czy homouzios Syna Bożego, jak tysiąc sprzeczności wersetów ewangielicznych. Chrystus osnuty został mitami. Gdzie jego Vera ikon? a co do życia nakoniec, to życie nie może oglądać się już na popełnione błędy, jako na wzory przed sobą. Życie rozstrzyga się w każdym momencie, bo idzie tu przecież o coś niepowracalnego: czas i upływającą ze serca krew. Dla tego Bóg na tronie ze swym nieruchomym dogmatem jest już historyczną reminiscencją, jak wspaniałe królewskie landary po Sasach w Polsce.
— Nie chcesz mnie zrozumieć, narzucasz mi klerykalizm, którego nie mam, — odparła. — Ale to już los wszelkiej djalektyki — kto wojuje pojęciami, od pojęć ginie. Nie mam już dla ciebie odpowiedzi, bo na gorącą Saharę twego umysłu żaden deszcz nie dolata,