Strona:PL Miciński - Xiądz Faust (low resolution).djvu/282

Ta strona została przepisana.

Mnie chcesz ratować? ha, ha... dobry nabytek dla ludzkości.
— Zbłąkany wejdzie na drogę właściwą, gdy ujrzy światłość — rzekł ksiądz. — Myślenie, któremu słusznie zawierzyłeś, istotnie wyratuje. Ono bowiem nieodzownie wymaga siły ostatecznej, która już obywa się bez przyczyn. Musi to być siła poza zjawiskami, i nie zmysłowa, inaczej podległaby prawom przyczyny.
— Tej siły nie znam.
— Tę siłę znam. Nad doliną zamkniętą naszej świadomości jest jakby szczelina, przez którą wpada światło z innego wymiaru.
Tysiące zrobiłem doświadczeń, że można odgadywać przyszłość: dziwi nas telepatja, lecz przedziwniejszym jest rozrywanie zasłon przyszłości — pojmowanie tego, czego rozum pojąć nie może. Bo skoro życie jest twórcze, a zjawisko niepowracalne i nie da się nigdy przewidzieć — jak więc można odgadnąć, co będzie w dali, gdy wszystko musi być inne, niż można obliczyć matematycznie?
Wśród wirchów Szwajcarji zatrzymałem się raz bez powodu — choć śpieszyłem. Wtym runął grom jak z jasnego nieba — to była lawina, która zasypała wąwóz Czinglipass, którym zejść miałem do Rodanu.
Na Kaukazie pragnąłem wyjechać z gorącego Tyflisu, który mnie znużył — upakowane walizki — zajeżdża dorożka — nagle czuję, że jechać nie mogę. Uważam to za absurd, ale po walce długiej ulegam swej woli niewytłumaczalnej. Idę za miasto w ogrody skaliste. Nazajutrz w gazecie czytam, że pociąg mój wysadzony był przez rewolucjonistów —
Anieli ostrzegli? a pozwolili zginąć — stu sześćdziesięciu ludziom! Zatym nie Anieli. Moja własna