Strona:PL Miciński - Xiądz Faust (low resolution).djvu/283

Ta strona została przepisana.

Jaźń, której głos mogłem usłyszeć, gdy inni — nie słyszeli. Jaźń jest czymś wyższym, niż świadomość. Jaźń ma dostateczny powód w swej wolności i nie znajduje swego początku.
— W takim razie Boga nie może być, bo On z natury swej tworzy Predestynację, jak to już wiedział św. Paweł.
— Nie mówię teraz o Bogu — rzekł twardo ksiądz. — Jaźń jest czymś, co nie powtarza się, co nie da się z niczym porównać, tworzy mnie w każdym momencie od nowa. Jest starszą, niż wszystkie moje myśli, niż wszystkie pamięci mych przeszłych istnień, niż Anamnezy, kiedy byłem chmurą, skałą, obłokiem — mieszkańcem Jowisza. Nieskończoność przechodzi przez serce me błyskającym promieniem wiary wiedzącej — dla tego jest ono śrubą okrętową, która w morzu nieskończoności bije równo, spokojnie, wiodąc okręt w mroki przeraźliwe.
— Do jakiego lądu?
— Wolność twórcza nie jest gieografją. W człowieczym losie związany jestem z ziemią. Nie wyczuwam ziemi, jak ten, który życie całe jeździ powozami i automobilem. Chodziłem nieraz zimną nocą bosonóż wśród wody, ostrych traw i głazów, kiedy z mroku wyzierały ślepia dzikich zwierząt i kiedy jedynym pragnieniem było — wejść do szałasu i zasnąć na wieki przy ogniu.
— Więc moralność jest wysłuchaniem głosu Jaźni?
— Moralność nie, ale sumienie — tak.
— W takim razie imieniem swej Mrocznej Jaźni ostatecznie żegnam was — choćbyście nawet byli witrażami, przez które widzę Cuda!...
Uśmiech wystąpił na twarz księdza.
— W porę przyszedłem — i w porę rozwiera ci się