Strona:PL Miciński - Xiądz Faust (low resolution).djvu/290

Ta strona została przepisana.

Nikt — pomnijmy to, — nie jest mechanicznym rezultatem swych rodziców lub warunków życia.
Możemy iść ku gwiazdom — i gwiazdy przyjmą nas.
Wiemy, z jakiego udręczenia wyszedł Chrystus.
A przecie któż wątpi, że był najczystszym z ludzi?
Piotrze, ducha oporu w bezcelowym męczeństwie i ponurą chęć zemsty, która jest w tobie, wypędzam na wieki.
Imogieno: melancholię, wstręt ku sobie, niewiarę w siebie, wrażenie Iluzji Bytu, których to demonów masz wszystkich — wypędzam na wieki! —
Zdało się, że łkania rozsadzą pierś leżącego krzyżem Piotra; tak cierpiał strasznie za księdza i Imogienę.
Przy wyrazie Oremus zaczął się modlić za ich serca zbyt otchłanne. Przy: Exorciso vos! pochylił głowę, bo uczuł, że leży sam w dolinie głębokiej.
Zatracił przytomność, raczej zdwoił ją — idąc w tajne głębie Anamnezy.
Kiedy wzniósł oczy, brzask wkradał się, mroczniała wieżyca kościelna z za kotary. Księdza Fausta nie było już w pokoju.
Zbudziła się po chwili Imogiena, jak chory z głębokiego snu, po którym nastaje zdrowie.
Ręce wyciągnęła, widząc zapatrzonego w wizję wewnętrzną.
Zdała się mu, jakby rzeźbiona Pieta — tak leżąc w zbożu, patrzy pielgrzym strudzony w niebiosa.
Cała już była uśmiechem, radością, wzlotem czynu!