Strona:PL Miciński - Xiądz Faust (low resolution).djvu/295

Ta strona została przepisana.

liny zasłane przecudownym światłem. Poznałem Miłość, która gwiazdami rządzi — przez nocy kilka był przy mnie Anioł, który gdy pociągnie smyczkiem po strunach — melodja duszy rwie się wzwyż, a gdyby pociągnął smyczkiem w dół — umarłbym z obłędu. Albo pisałbym, jak pisze pewien chory człowiek. Co myślisz o tytule, gdzie jest wyrażona Myśl — i do tego myśl niedająca się pokonać? tytuł wszak piękny. Musi na ludzi działać niby pobudka bojowa. Wyobraź pobudkę bojową — i uroczysty marsz do straszniejszego więzienia niż moje — do tępszego przybytku, niż babami staremi zapełniona kruchta: więzienie duszy!... kostnica myśli... karuzel niepodległości...
Innych polskich książek tu nie dostaję. Kolonja Polaków w naszym mieście wielka, ale nikt do nas nie zachodzi, nikt o nas nie troska się. Nawet ksiądz nie był tu od lat paru. Jedni robią pieniądze, tamci uczą się poto, żeby zrobić pieniądze. Albo — — robią nielegalności, żeby nic już stać się nie mogło rzetelnie mądrego. Myślisz może, że znudziła mię strawa, że dopominam się o lepszą, z jałmużny jakichś, którym się wszystko przelewa? Chleb czarny jest tu bardzo dobry. Zupa stale zła, ale jej nie jadam. Herbatę własną mam, jeśli rodzina przysyła mi coś więcej — rozdaję innym więźniom.
Nie widuję nikogo ze świata. Zdaje mi się, że wyjechałem w podróż ogromną — do Ameryki. Nie, już dawno w Ameryce wylądowałbym. Naokoło ziemi też nie, bo po latach kilku okręt natrafiłby wkońcu na jakąś rafę i zatonął.
Płynę po morzu kosmicznym — dookoła wszechświata. Katorga dożywotnia — to znaczy, jeśli umrę za 13 lat, 7 miesięcy, 21 dni i 8 godzin, włączając lata przestępne — muszę jechać mym okrętem, zwa-