chciałby krzyknąć matce, żeby precz odeszła, jeśli nie ma niczego prócz macierzyńskiej rozpaczy... Doktorom chciałby udowodnić, że Świat się skończy, a z nim nic złego być nie może. Ciało jego mogło rozbić się w sto okruchów, jak flakonik, — ale Jemu stać się nie może nic. — Zapadł w sen. Gubiła się myśl dziecinna w radosnych rozświetleniach; po trzech dniach siedział już na ganku w słońcu. Matka dowodzi, że to był cud — wynieśli obraz Matki Boskiej. Ale gdyby ktokolwiek z nich wiedział, jak była zimną ta Moc! i jak tam nie widać było żadnych aniołów... W nocy, gdy był sam, znowu ogarnęła go wielka wiara, że jemu nigdy nic się nie stanie, zarazem pewność, że zmiażdży nieubłaganą moc!
Potym przyszło życie, szereg zdarzeń radosnych lub nieszczęsnych, z których on tkał wielkiej wzniosłości gobelin. Martwe porównanie: żywą katedrą chciał się wznieść, jak żywa gotycka katedra pomieścić wszystkie w sobie monstra i wszystkich ludzi!...
Zimny blask księżyca złączył się z krwawym migotem lampy — rozpacz zajrzała w krwawe nieśmiertelne mogiły, do których nie wwiódł Imogieny, tymbardziej nikogo z nią... Męczarnie nagie stają się tu miarą wszechrzeczy — niema tu dzieci, kobiet, grzeszników, wierzących jeno widma w otchłaniach. I nagły wyuzdany śmiech... kto śmiał się tak? on — kiedy?
— — Żyłem jak poeta na dworze Watykańskim — brałem radość z tej winnej (o jak winnej!) jagody Piotrowej, dwakroć tysięcoletniej... Życie ludzkie wydawało się mi nic nie warte w kosmosie, ale zato jak rozkoszną perwersją było grzeszyć na tle misteriów!... schadzki w bazylikach, w Koloseum rozmowy z złym duchem na ziemi pełnej krwi męczenników...
Strona:PL Miciński - Xiądz Faust (low resolution).djvu/314
Ta strona została przepisana.