Strona:PL Miciński - Xiądz Faust (low resolution).djvu/323

Ta strona została przepisana.

pono Adam i Budda wyryli stopy swe na wieki w kamieniu — stoi teraz Lucyfer, widmo o gwiezdnym wzroku; rozwarł księgę mądrości, pogodzonej z faktem, że Bóg umarł w pustyni i nie trzeba krzykiem przebudzać ech w niebosiężnych sklepieniach Myśli Ironizującej.
Czytał Lucyfer jedną ze stronic w brewjarzu zwątpienia:
— Bóg wydawa się wiecznym, ponieważ nie odnosi się do określonego miejsca, ani do określonego czasu — i w żadnym momencie nie zaczyna być możliwym... Korzystamy z braku rzeczy, aby mówić o ich pełni: ponieważ brak nam świątyni i Chrystusa, mówimy o jego wszechobecności! — —
Zaiste, kapłanie przedwieczny, wieczną jest tylko Ciemność. Pomyśl, gdyby przedwiecznym było światło, azaliż tak strasznie bez świadectw, tak wśród milczenia faktów, tak w grzązkim bagnie legiend zatonąłby Chrystus — Kriszna i Zarathustra? Kiedy tak dobrze wiemy, kim był Piotr Wielki, Napoleon — a nawet Assurbanipal! Wszakże spełniłeś już połowę dzieła i chcąc zbudzić naród z jego martwej wiary, z jego katolicko­‑materjalistycznej wędrówki, idącej w trop za szarym, powszednim dniem — wpoiłeś mu niejedno zwątpienie. Zbudził się z odrętwienia; już umie ogarniać przeżycia, umie poprawiać błędy światopoglądu szlachecko­‑katolickiego, lub socjaldemokratycznego — niechże więc otrzyma dziś chrzestną lekcję, że jest we wszechświecie Sam. Musi oprzeć się tylko na rzeczywistości, dawanej mu przez zmysły. Niebo ujrzeć ma nad sobą w tej Mrocznej Otchłani, gdzie wszystko tężeje w bolesnym szyderstwie Sfinksa, poza którego nie wyszła dotąd ludzkość — i nigdy nie wyjdzie. Miałeś rzymską prawość Celsusa, który odwrócił się z wzgardą od żydowskich spekulacji, od