Strona:PL Miciński - Xiądz Faust (low resolution).djvu/324

Ta strona została przepisana.

Jehowy, żądającego bezgrzeszności, gdy sam pił krew obrzezków. Ale dla czego ze św. Janem zapełniasz fantazjami pustynię milczeń Chrystusowych, który na zapytanie Piłata: cóż jest Prawda? nie mógł nic odrzec. Nauka dziś, jak Piłat, odwróciła się ze wzruszeniem ramion, nie czekając odpowiedzi na to retoryczne pytanie.
Rozumiem heroizm zadania (ciągnęło widmo), winem tysiącoletnim tęgim, a nie cienkuszem modernizmu chcesz poić tłumy, które mają tyle powodów do rozpaczy! Kiedy wsie zabija zaraza, doktór je czasem odwiedza, ale ty z umierającymi cierpisz, w nich tworzysz psychiczną moc uzdrowienia lub śmierci spokojnej. Ty musiałeś objaśniać, dla czego piorun uderzył w stodołę najuboższego włościanina, dla czego w męce okrutnej zginęło sto krów i jałowizna w pożarze, który rozniecił niegodziwiec... Wytężałeś myśli przyrodnika i historjozofa, psychologa i wizjonera, aby tłumaczyć świat na najwyższą korzyść niewytłumaczalnego, Ale ostatecznie przestań na chwilę być kapłanem — stań się znów duszą wolną.
Mam ci wspomnieć męczarnie konającego dziecka? i głębokie szczęście, które miałeś z tą dziwną kobietą z Doliny Mroku?... przebyłeś całą skalę goryczy, poniżeń, obmów, — i nawet sądowego śledztwa — w imię właśnie tej najgłębszej twej religji, która tak się ma do tej, którą pojmuje lud — jak Ocean bezkresny, toczący swe fale z Antarktyku ku równikowi, z gorącej zatoki Meksykańskiej ku brzegom Lofotenów — — jak ten Ocean, mówię, w porównaniu z wiejską kałużą, gdzie grzebią chłopcy patykami. Wróć do swych praw najistotniejszych — gdzie ty jesteś Mną! porzuć świątynię wiekowego Absurdu! — — Umilkł na chwilę Demon.