Strona:PL Miciński - Xiądz Faust (low resolution).djvu/326

Ta strona została przepisana.

zna nieznane ludziom tajnie bytu i widzi w niebiosach Miasto wieczne!... Matka Dziewica — to intuicja. Orli lot porwał ją na wyżyny ogromne, słońce wobec nich pełza nizko, jak gad. Tu odda Bogu w wiekuistym zaklęciu swe serce. Narodzi się twórcza Wolność, błogosławiąca Świat — — Tak tłumaczył ksiądz roku zeszłego. — upewniony w tym, co brał za jasnowidztwo. Teraz, mając wybór między rozsądkiem zwierzęcia Homo sapiens — a bezgraniczem Bólu — mogąc wybrać, wybierze niewątpliwie ten finał, że zawoła czających się z pociskami ludzi, aby rzucili je przed ołtarz. Zbrodnia? warjactwo? czemużby nie, proszę Nicości? mógł Napoleon unicestwiać w imię idei, która okazała się fikcją! Nie uczyni tak, aby nie przypominać Jehowy, który zatracał w imię swej pychy niewinne tłumy. Warjatem stał się, głosząc Boga, wytrzeźwieje, głosząc prawdę tak gorejącą, że przez całą Polskę przejdzie grzmot bólu zrywający z religją! Na polach Mukdenu, nad pobojowiskiem żołnierzy z potrzaskanemi rękoma i pierśmi, jęczących, oślepłych, marzących o zimnej nocy — wznosił krzyż, słysząc wśród okropnych przekleństw dziwnie głębokie pacierze za Polskę... Modlił się wraz z wszystkiemi wieszczami narodu — aby wjechać do Wyśnionego Miasta w wielkim spełnieniu dziejowym.

„A jeśli zechcę —
...... przez ogromne natchnięte
pioruny, co mi kruszą całą duszę,
kruszyć te bramy — myślisz, że nie skruszę?
A jeśli do tych bram pozamykanych
płynie się łodzią po krwi pościnanych
i z wielkim żaglem się otwartym wchodzi,
myślisz, że braknie mi krwi albo łodzi?