Strona:PL Miciński - Xiądz Faust (low resolution).djvu/329

Ta strona została przepisana.

widmo Chrystusa ukrzyżowały duchy wprzód nim zastygnął; przepaście lodem wypełnione i żużlami meteorów; wyją tu bez echa wichury komet lecących. Zamek we wnętrznościach zapadłej w mrok niebiosów góry: obiegły go mroki, nawałnice kosmiczne i groza. Mszą celebruje Starzec przy trumnie — mszą Milczenia, która jest przeniknięciem przyszłych światów. W trybunale wiekuistych tortur przy gromnicach obłędnych komet, nad trumną dogasających wiar ludzkości zapytał — być może ostatni prawdziwy Kapłan: Kim jesteś Ty, mający się narodzić dzisiaj? W trumnie leży zjedzona przez robactwo — świętość. Zrywając owoce krwawe, stygmatyczne z drzewa Króla Ducha — zapełniła się skrzynia narodu „bogatsza od skrzyni cedrów Salomonowych“ — — a z tej skrzyni idzie głos jeden przeciągły:

„Siejcie duch, aby naród z pod ziemi wyniknął
i do niebios prowadził prostemi drogami,
gdzie ja jestem!...
Święci są wszyscy nowi. Kto dotknie się nowych,
ten rękę ducha wiecznie uczuje w płomieniach —
Ja powiadam“.

Wśród wilgotnych krypt i kurytarzy — zamiera dziś ten głos — zamarza wszelka dusza i niema już żadnych blasków!
— Zatym wzywamy cię przed sąd wieków, żeś zamroził duszę narodu! —
Zerwał się ksiądz, otacza go tłum; ciężkie drzwi zaryglowane od chóru i nikt wejść tu nie mógł! Otarł czoło z zimnego potu. Jedyny ratunek, to grać jeszcze — tonami odpędzać odrętwiający smutek, ale grać już nie mógł.