Strona:PL Miciński - Xiądz Faust (low resolution).djvu/332

Ta strona została przepisana.

rozum i życie nasze są fundamentem, na którym stanie Jego posąg. Zali widzi podstawa, kto stoi na niej?
Żyjmy w ogniu prawdy, trudem krwawym okupionej, choćby pozornie nie boskiej, zanim nastąpi błogosławieństwo ekstazy. Tedy będą nakarmieni olbrzymy, co niosą w ciemność iskrę dziś maleńką, świecącą na bezdrożach ludzkiemu zwątpieniu.
Duch tylko jest mądry, a człowiek musi wątpić, aby szedł, musi szukać, aby znalazł, musi nie znajdywać, aby wierzył, musi uwierzyć, aby tworzył co dnia w boskiej protuberancji swą jutrznię dnia powszedniego.
— Wiaro, czym jesteś we mnie — zapytał — ty która jesteś czymś innym, niż słońce, bo trwasz, kiedy jestem w piwnicznym opuszczeniu; która jesteś jednak czymś innym niż katakumby dogmatów, bo tworzysz pierwiastek duszy, jaki znają jeno ludzie najwolniejsi!
— Wodą żywą jestem! . . . . . . . . . .
...Ujrzał Piotra, który rozmawia przy studni z Samarytanką Imogieną. Dziewczyna w szatach powłóczystych, z rękoma silnemi nagiemi, z twarzą Madonny pogańskiej — wsparta na wielkiej amforze, w którą wody ma zaczerpać. Mur wspaniale rzeźbiony nad studnią, w tej studni zaś wszystkie naukowe krystaliczne źródła, które ksiądz Faust z ziemi wydobył. Wśród jodeł i brzóz widać innych ludzi, z dzbanami pustemi idą czerpać ze studni księdza Fausta. Ale cysternę zasłonił wiekuistym mrokiem Lucyfer.
Młodzian w stroju katorżnika prosi u dziewczyny:
— Daj mi pić. —
Ta rzecze: — jakoż ty, niewierzącym będąc, prosisz u mnie pić, któram jest niewiasta, wychowana tylko na wiedzy doświadczeń i cierpienia?