Strona:PL Miciński - Xiądz Faust (low resolution).djvu/334

Ta strona została przepisana.

cedrom Libanu. I jeśli ja, ksiądz Faust, domniemany mędrzec, szanowany przez Akademje uczony — jestem tylko oślęciem, które kazał zawołać Duch Najwyższy, abym Go powiózł — jestem gotów. Precz, masko ponurej powagi! precz, lucyferyczne mroki, które, nie mogąc wyjścia znaleźć na ziemi, rzuciły mię w dom obłąkanych! precz, gawędo starych umysłów o tym, co jest prawdą...! jestem prawdą, bo jest we mnie kryształ mojej nadludzkiej Jaźni!
Jestem, ale mnie tu niema; tworzę, ale czerpię skądinąd; myślę, ale tam doświadczam; zwyciężam, ale tam rozwiązuję; umieram, i jeśli On chce tego — tam przetrwam. Chwała na wysokościach! — — —
U źródeł wielkich pił naraz z Misterjów wszystkich: Orfiki, Eleuzis, Rameszwaram, Różokrzyżowcy — — nie formy stare: życie śpiewało mu majową swą pieśń! życie tętniące pod skorupowemi formami ludzkości. Wiedział, że może już spełnić cud: umarłych przywołać i żywych uczynić mocniejszemi, niż śmierć. Spełnionym musi być teraz cud. Z nawałnicy krzyżujących prądów i sił utworzy harmonijną Różę Dantejską. Wprawdzie nie wie, jak będzie mógł żyć, skoro wyrwał się z formy życia i pogrąża się już w Ocean, zeszedszy z łodzi, mając ręce wzniesione do hymnu!
— Wiara moja ze mnie uczyniła most — szeptał — po którym naród przejść musi. I wcale nie do krzyża, ani też w wrogości do niego: nie do krzyża, bo już ofiara taka na wieki nie będzie potrzebna! ani też przeciw krzyżowi, bo jeszcze z niego wypłynie strumień, uzdrawiający wiele dusz.
Muszę teraz wyczuć obecność nad sobą żyjącego światła.
— Kto mnie wzywa? jestem — unoszę się, widmo z pobojowiska — straszno, straszno, straszno!...