Strona:PL Miciński - Xiądz Faust (low resolution).djvu/346

Ta strona została przepisana.

bowiem w piwnicy skarbczyk, a w nim miljony. I nie dopuszcza nikogo do pamiątkowego zamku, gdzie mieszkał niegdyś wódz polski, lękając się, żeby nie ujrzeli ludzie, iż ona komnaty, napełnione gienjuszem wiedzy i czynu, zmieniła na buduary. Na podwórcu mnóstwo karet z mitrami, gdyż hrabinę bardzo inni magnaci czcili. Przy blasku magicznym gwiazdy ujrzeli wnętrze zamku — oto, złamawszy nogę w biodrze, leży — a bratanek swą ciotkę uśpił chloroformem i wybiera skarb; z drugim magnatem wyjadą za granicę i będą hulać. W salonach kończył się bal karmazynów — był i gubernator. Gubernatora śmieszyło, że hrabia Tankred wyrwał lokajom szynel i podał mu, dziękując za to szczęście. Nadchodził naczelnik sądu, znowu hrabia wyrwał lokajom szynel i podał mu. Chciał przyodziać się policmajster, najpilniej hrabia mu posłużył, nie dając podejść nikomu. Tedy pułkownik jeden grubym basem rzecze:
— Tankred, Tankred! podaj mnie szynel. Ja też Moskal!
I rzucił klątwę wędrowiec: nie pomogą wam, zwyrodniałe serca, wasze psy, lokaje, strzelby! Żadna arystokracja w świecie nie jest tak przed dziejami winną, jak polska, i żadna nie ma tak mało uczucia obywatelskiego. Nadymajcie się, puste pęcherze, marnotrawcie ten złotogłów, który wam został w spadku po sejmie grodzieńskim i Targowicy! Biada temu, kto jeszcze dziś nie weźmie za pług i nie wyleje krwawych łez pokuty! —
Tedy kilka osób z magnaterji szczerze i gorąco zabrali się do pracy u podstaw — jedna wspaniała dama zaczęła tworzyć kooperatywy, jeden magnat założył Towarzystwo naukowe.
Weszli Magowie do miast — tam krocie tysięcy