Strona:PL Miciński - Xiądz Faust (low resolution).djvu/354

Ta strona została przepisana.

ności, że ponad jego myślami płynie ocean duchowy innych potężniejszych istnień.
Piotr przeobrażał się w Wędrowca wiecznych krain. Odbywała się w nim tasama przemiana, która z zaciętych rewolucjonistów, z przewódców mas robotników strejkujących, czyniła apostołów mocy duchowej. Nie znaczy, aby warunkami materjalnemi życia gardzić mieli i wpadać w nieczułość dla jęku nędzarzy. Lecz nad chlebem fizycznym wznieśli już chleb duchowy. Kamień mogilny, dzielący człowieka od człowieka i naród od narodu — odrzucony już.
Ksiądz mówił urywanie, śpiesząc się.
— Wolność przed wami — tu z tej krypty klucz rozewrze podziemia. Zamknij od wnętrza. Znajdziesz tam latarnię, zawiniątko z pieniędzmi i dokumenty. Za wami nie pójdzie nikt w pogoń — bo nie darmo uczyłem się od jogów czarowań, u Charcot’a magnetyzmu, a od Chrystusa modlitwy.
Wolą mą nakażę, aby widzieli cię stojącego pośrodku kościoła. Będzie to trwało do czasu, aż urok zdejmę. Tedy odpowiem swoją osobą i katorgą.
Milczeć, Piotrze — jam nie idealista, ja nie poświęcam się z litości bezmyślnej. Niech będzie Twoim hasłem to, które było dotąd moje: Magnanimitas!
Chcę, żebyś wojownikiem był Życia i miał nadewszystko wielkość duchową. Bierz źródła swe nie z lichej pychy nadczłowieczeństwa, ale z pokornych wyżyn, na których człowiek przestaje być celem dla siebie samego. Msza w Tobie dokonała się i mogę ci rzec: Vade, missa est!
Podziemia wywiodą was aż pod ruiny zamku o mil dwie. Tam człowiek wierny da wam konie.
Długo żyć nie będę —
milczeć, Imogieno, ja długo żyć już nie chcę. Nie