Strona:PL Miciński - Xiądz Faust (low resolution).djvu/357

Ta strona została przepisana.

od Polaka. No, i postawiły się niezgorzej kobiety! A był jeden gospodarz, którego Prusak raz uderzył w pysk. I ten nie oddał. Pouczyli nas Jegomość, że to nie pokora, ale gałgaństwo. Teraz, żeby jaki sobaczy pysk mnie uderzył, tobym go w strzępy rozdarł, i każdy tak.
Baby gadają dużo o wojnie. Żebyś przez ten czas kupę kamieni przed dom wysypała, toby podwórze i wieś były czyste. Nieprzyjaciele rozumieliby, że Polak ma powód swej ojczyzny bronić, nietylko kałuży, mierzwy we włosach, pluskiew za świętemi obrazami. Narzekają, iż jegomość za łagodni, nie dbają o chałupne grzechy — jako to, czy kto bije robastwo w niedzielę, czy nie. Bij se całą niedzielę wszy, aż je wszystkie wybijesz. Bogu to będzie przyjemnym.
Ludzie tu pijacy straszni byli, a od lat dwuch — niema pijaństwa. Jedyny pijak dziś chce zrobić pokutę publiczną, bo odgrażał się, że wieś spali. Nieszczęśliwy jest w pożyciu z żoną, to go usprawiedliwia.
Jegomość chwalą nieraz, że tu grzechów mało i lekkie... ale jak mają być grzechy, jeśli człowiek wciąż ino myśli i tu robota na polu, tam sklep, tu kasy Raffajzena, a tam narodowe troski!... I wyrosła nam dusza. Skarżą się na księdza nawet do biskupa, że nie bierze nic za sakramenty. Ale też gdy zechce masła, mleka — albo koni o drugiej w nocy — to nawet chory zerwie się, a niema takiego, coby za Jegomościem choć do Ameryki nie pojechał.
Mój syn, co wrócił z uniwersytetu, prosi pokornie o dwa słowa.
Wyszedł dorodny, z zarostem młodzieńczym, ogorzały rolnik.
— Mówił ojciec mój o ziemi, ja powiem o powietrzu, t. j. o wolności.