Strona:PL Miciński - Xiądz Faust (low resolution).djvu/359

Ta strona została przepisana.

obrońcami Polski prawdziwej przed tłuszczą swych rodaków. Garstka tych ludzi chce okupić swą bezinteresownością i wytężoną pracą wstyd, że dziś żydzi wodzą nas za nos jak za czasów Mieszka Gnuśnego, gdy bili monety fałszywe z napisem hebrajskim dookoła orzełka. Żydzi zagarnęli nam większość miast i krocie naszych wsi. Myśl nawet nasza jest w ich rękach. Nie dążmy do nienawiści, ale do sprawiedliwości. Nie do tej doktryny, żeby wprowadzić wolną konkurencję i wszystkim rozwiązać ręce: jak może być harmonja, jeśli moja wiara nakazuje rany twe goić, a twoja wiara rany mi zadawać? Wiara nasza musi stać się wspólna — w słońce widzialne i niewidzialne. Nie twórzmy nienawiści względem żadnej rasy, ani narodu. Polska jest już cała zmieniona w kraj nienawiści: nienawidzimy Niemców i Rosjan, nienawidzimy żydów, nienawidzą nas Litwini i Ukraińcy, nienawidzą się socjaliści i narodowcy, bronią nienawiści walczy nawet kościół, wychowująca nas dotąd Matka. Więc módlmy się o światło, które jest potężniejsze niż nienawiść, módlmy się o Moc, która jest warta więcej od produkcji fabrycznej i wolnej... Módlmy się o zejście na nas Ducha, o narodzenie Boga w nas!... Daj nam Boże Polskę w samych Polakach słonecznych, o których modlił się i Słowacki, kiedy to zasiędzie lud przy złotych stołach. —
Lud upadł na klęczki. Ksiądz sam nie spodziewał się, że tak odważnie i szeroko wypowie młody Wójcik bolączkę duszy chłopskiej.
Ozwał się rabin, który był owym Newachem, modlącym się wieczoru wczorajszego w karczmie. Mówił, bijąc się w piersi:
— Za winy narodu Izraelskiego kajamy się, Boże Mojżesza i Machabeuszów, Boże Mesjasza, który we-