Strona:PL Miciński - Xiądz Faust (low resolution).djvu/362

Ta strona została przepisana.

praktykę do fabryk, do gospodarstw i do wielkich miast na praktyczne zajęcia.
Wprawdzie niedługo trwało jego rektorstwo. Seminarjum zamknięto, ale księża poszli w świat i czynią dobry posiew. Zadużo bowiem dotąd siali księża kąkolu.
Nasza Polska — to coś więcej, niż Polska zadowolonego bogatego bigota, to więcej niż astronomja, więcej niż humanitarne współzawodnictwo na polu kolei, wynalazków i fabryk — to Bóg nowy, to Siewba najwyższej męki i najwyższego zachwytu, najświętszej ekstazy i wiedzy, płonącej wśród lodowatego zwątpienia, to Budownictwo pierwszego i ostatniego stopnia wtajemniczeń — życie na ziemi w wolnych niebiosach. —
Umilkł wikary, schylili głowy księża młodzi, lud ogarnął ich uczuciem miłości, jako prawych synów tej ziemi.
Rozpoczął znowu ksiądz Faust.
— Syzyfie polski, nie powiesz chyba, że kamień masz lekki w dźwiganiu na górę przeznaczenia? bo musimy walczyć nie z hasłami, ale z istotą bagna, ukrytą pod hasłami zwykle dobremi. Jeżelibyście przekroili serce me, ujrzycie w nim tajemnicę — imię Nienazwanego Ducha. Misterjum przenika jestestwo me, a jednak musimy się bronić najgoręcej przed oderwaną od życia mistyką. Święty, gdyby znalazł się wśród nas, musiałby nam rzec: nie idźcie drogą mą. Budda lat dziesięć w straszliwej ascezie stał wśród lasu, znosząc latem żar, zimą mrozy, wśród zwierząt dzikich, wśród głodu i udręczeń dobrowolnych, jednak nie zdołał zbliżyć się do Boga, ale przyćmił jeno świadomość i złamał swe ciało. Tedy począł iść drogą rozumu. A choć nie zgadzam się na tę drogę Buddy