Pomnicie, jak pola dookolne pełne były wilków strwożonych, łani oszalałych, zajęcy, które przykucnęły, patrząc krwawemi ślepiami w żywioł — i zapomniały biegu, choć iskry padały im do oczu?...
Jeden tylko człowiek wchodził między tę burzę ognia... Był to pustelnik, chcący ofiarą swą zagasić płomienie i zapewnić wam deszcz.
Wierzenie dzikie, zganiłem przed wami w kazaniu to bałwochwalstwo.
Jednak... i ja uczuwam potrzebę spalenia się w ogniu, w ogniu ducha.
Wejść chcę w Ocean Światła Mistycznego, w las płonący — w straszliwe piekło spadających i miażdżonych serc — w morze bólu bezprzykładnego. W piekło chcę iść, poszukując tych, co umarli — z ust Furji chcę wydrzeć, jak Orfeusz, tajemnice, gdzie leżą pola Elizejskie.
Pójdę w męki najgorsze, gdyż obcym jest mi wniebowzięcie zimnej mądrości.
Wielki przechodzień mroków, idę tam, kędy zapłonął las olbrzymi — niech rozgorzeję świetlanością bez granic.
Boże Narodzenie dziś... Narodził się w nas promień Życia czystszego, oparty nie na wierze samej, lecz na wiedzy.
— Wielki Żyw umarł — wołali Grecy.
— Zaiste umarł — odpowiemy im — dla tego umarł, że był Żyw. I dla tego narodził się, że nie umierał.
Życie na ziemi jest:
Słoneczną natężoną wolą wzbicia się jak najwyżej. W głębiach naszej istoty odbywa się nadsłoneczna twórczość, jest to życie Boga w nas, życie błogosławiące nad grozą potwornych, mroźnych
Strona:PL Miciński - Xiądz Faust (low resolution).djvu/365
Ta strona została przepisana.