Strona:PL Miciński - Xiądz Faust (low resolution).djvu/78

Ta strona została przepisana.

— Jestem w położeniu bez wyjścia. Jeśli nie będę oponował, nie rozwinę myśli swej i nie skorzystam z tych opowieści. Jeśli będę oponował, narażę się na podejrzenie zarozumialstwa. Jestem wszak absolutnym nieukiem wobec księdza!...
— Pytaj pan.
— Jaką wartość mają dla nas nakazy moralne katolicyzmu? nie wierzę oczywiście w boskie powstanie tej religji. Mówią, że katolicyzm wielkie ma znaczenie dla ludu, bo odpowiada jego poetycznym potrzebom. Lecz dla czego więził naturę prometeiczną księdza?
— Najpierw nie wiem, czy jestem prometeistą. Mozolnie dorabiałem się swego człowieczeństwa. Myślisz, że to łatwo? że większość tak zwanych wykształconych ludzi to już ludzie? omyłka. Wykształcenie, jak rząd latarń ulicznych, spełnia tylko funkcje nazewnątrz. Lecz co się dzieje w domach i zamkach duszy?
Nieraz przekonywałem się o niesłychanej aberacji uczuć u t. zw. ludzi wykształconych. Wobec nich analfabeci chłopi byli istnemi ducha magnatami. —
W drugiej komnacie rozległ się szmer — pośpieszył Piotr, ile pozwalały na to kajdany — i ze zdumieniem ujrzał tam starego żandarma Iljicza, który przed obrazem Zorzy polarnej żegnał się i, trzymając świecę w drugiej ręce, jakby świątyni oddawał pokłony.
Zoczywszy wchodzącego, postawił świecę i, starając się iść na palcach, zniknął.
— Też nawrócenie? — zapytał Piotr.
— Kto wie, kto wie? trzebaby Iljicza wypytać, tylko że stary żandarm umie milczeć. To nie jest ksiądz in partibus infidelium.
Bo trzeba waćpanu wiedzieć, że moją właściwą