Ksiądz, milcząc, zaczął chodzić po komnacie i nagle ukazał Piotrowi orła, którego skrzydła rozpościerały się na dwanaście stóp.
— Widzisz pan te szpony? jaka to okrutna potworna machina, stworzona przez naturę. Wyobraź te szpony, wbijające się w ciało łani, która jest jednym nerwem... Wyobraź, że każdy posiłek tego rabusia to jęk przerażający ofiary, dla której silne uderzenie dziobem w mózg już jest miłosierdziem.
Srogą bywa natura.
Instynkty jej żyją w nas. I jeśli kto ma ten instynkt srogości, winien go zwrócić jedynie w kierunku walki z tym, co jest podłe, co posiada zatruty pazur niegodziwości, jak na tylnej łapie ma australijska echidna.
Taką echidnę znałem... Jest pewien ród wyjątkowy w Polsce.
Jeśli przejrzeć akty nikczemników 18 wieku — to ani Poniński, słynny z cynizmu, przekupstwa i rozpusty, ani Seweryn Rzewuski — łotr wyrafinowany, udający dżentlmena, ani okrutny książę chorąży Radziwiłł ze Słucka, ani Tulczyński magnat — nie równają się jeszcze z okazem, który wydał ród Niegoj‑Niezgnojowiczów. Mieszana to rodzina, a najpewniej jakiś rabuś na drogach publicznych w wieku XVIII napadł na dwór, wyrżnął rodzinę i zaczął pieczętować się herbem kasztelanów, wojewodów, hrabiów...
Dotknę tylko ostatnich pokoleń.
Było to na Ukrainie.