Strona:PL Miciński - Xiądz Faust (low resolution).djvu/91

Ta strona została przepisana.

na to, aby napisać decydujące dzieło o wskrzeszeniu Litwy.
Był to brunet mizerny, z twarzą pozornie Chrystusową, ale o przemierźle fałszywych czarniawych oczach.
Gęsta olbrzymia czupryna wichrzyła się tak, że każdy z pokłębionych włosów wychylał swe żądło oddzielnie, jak wężyk na głowie Meduzy.
Przez czas jakiś zajmował mnie swemi litewskiemi poglądami, choć obrzydzał się megalomanją i pseudomistycyzmem, gdzie Chrystusa musiał zmóc Djabeł, Djabła uosabiał Olgierd, Olgierdem zaś jest — on...
Niecierpjała go panna Mira.
Zawsze podmawiała mnie uszczypliwemi słowy, czemu znoszę, żeby ten „kniaź much i tarakanów“ grał mi w kościele.
Ale Albina tolerowałem, poniekąd nawet popierałem, wierząc w jego litewski patryjotyzm. A już wiadomo, że Polacy kochają Litwę mocno, choć bez wzajemności.
Raz Mira przysłała mi pęk róż ciemno­‑szkarłatnych i kartkę z napisem włoskim:
Vincasi per fortuna o per inganno. Il vincer sempre fu laudabil cosa.
(Zwyciężyć mocą szczęścia czy podstępem, zwycięstwo bywa zawsze godne pochwały).
W odpowiedzi przesłałem pani Mirze różaniec z sinych kolczatych owoców eukaliptusa i napisałem purpurowym atramentem na krzyżyku:
— Mai. —
Nie zrozumiała Mira, czy udawała, że nie rozumie — i w niedzielę, gdy obywatelstwo gawędziło u mnie na ganku po nabożeństwie, zapytała mnie z udaną naiwnością, co znaczy Maj na krzyżu?
Krzyż ten z napisem pokazywała wszystkim.