Strona:PL Mikołaj Rej – Żywot człowieka poczciwego (1881).djvu/195

Ta strona została przepisana.
191

Albowiem by się też o tem nic nie pisało, by też o tem nigdy nikt nic nie czytał, tylko patrząc na darmohardego chłopa, każdy ten przypadek u siebie snadnie omierzić może, bo się jest czemu i podziwować, i pośmiać, i pokarać, i pomiarkować, i pohamować.
A zwłaszcza gdy jeszcze k’temu hardy a ubogi, to już tego z dawnych przypowieści bożym nieprzyjacielem zwali. A patrz jedno na jego postawy, jeśliże się niemasz czemu i pośmiać i podziwować, a on idzie nawieszawszy dziwnych pstrych chobotów około siebie, na ludzi nie patrzy tylko sam na się pogląda, cień upatruje, spluwa choć mu nie trzeba, rękawicę z tej ręki na której sygnet zejmie a w drugiej ją dzierży, kaszle, krząka choć mu się niechce, z kamyka na kamyk stąpa, kroku strzeże aby go nie zmylił, na pachołki się ogląda jeśli je ma. Owa cokolwiek pocznie, to wszystko ku sprosnemu a głupiemu chłopu a mało nie ku szalonemu barzo podobno. A jeśli też już gdzie na miejscu między dobrymi towarzyszmi usiędzie, tedy jeśli co mówi, to już z oną przewłoką, z oną postawą, z onem przekęsowaniem słówek, z onem rzkomo zająkowaniem, aby tak rozumiano iż z rozmysłem mówi. Paznokcie