Strona:PL Mikołaj Rej – Żywot człowieka poczciwego (1881).djvu/209

Ta strona została przepisana.
205

kiedyby go spytał czego miał dorazić, pewnieby ze wszystkiego nic nie było.
Albo niechaj kto napiękniej na koń wsiędzie, albo co ozdobnego uczyni, ba wnet znajdzie sędziego i podsędka około siebie. Jeden mówi iż nie tak ma dzierżyć nogę w strzemieniu, drugi powieda iż nie tak miał kobierca uwiązać, drugi zasię powieda iż się ten koń sprawuje, ale go on nie dobrze wiedzie. Jakoby rzekł każdy: iżbych ja umiał lepiej, a iżby tak o nim rozumiano, anoby ze wszystkiego nic nie było. A przedsię cierpi dwie szkodzie, i owego jeśli nie dudek, co mu powieda, iż się z niego powoli nakugluje, i owego co go szacuje, gdy się dowie potem, mało mu za to powinowat będzie.
A właśnie to prawie djabelski grzech jest, który bezpotrzebnie zaźrzy nędznemu człowiekowi tego, czem jest, a iż w łasce więtszej jest u pana niżli on. A najdziesz drugiego, gdy się źle urodzi u niego a u sąsiada lepiej, tedy się gniewa. Gdy deszcz widzi niedaleko w suchy czas, a u niego go niemasz, tedy łaje. Albo gdy mu grad grochu przetłucze a drugiemu nie, tedy mu niemiło, a powieda: Albo ty na mię djabli oczy przedarli. Także gdy mu bydło zdycha a u sąsiada nic, wszystko djabły winuje, a