Strona:PL Mikołaj Rej – Żywot człowieka poczciwego (1881).djvu/255

Ta strona została przepisana.
251

snać nas jeszcze posądzać mają, a jakoż tak pewnie a nieomylnie być musi.
A cóż ci potem nędzniku iż siedzisz jako malowana opona za kęsem kamienia wykowanego, albo za jaką malowaną ścianą, albo za jaką upstrzoną kobierczyną nadąwszy nos swój? albo podniósłszy gębę swoję, ano choć ci kęs w oczy pochlebują, a odszedłszy wszyscy się śmieją, wszyscy o tobie szepcą, wszyscy tobą choć nie w oczy gardzą, a ty niedbasz kiloby kilo wąsatych chłopów z lisiemi kołnierzmi przed tobą stało, a iżciby czterzej ręcznik dzierżyli, a ty abyś jedno chrapał, spluwał, na stronę poglądał, z postawą mówił, a ludzie abyć się jedno dziwowali, a ośmiawszy aby cię szli szacować z onych sprosnych postaw i obyczajów twoich.
A na toż to masz łupić a szacować nędzne ludzi? a na toż się to ma udać nędzne, niepomierne, a niepobożne łakomstwo twoje? a na toż cię Bóg postanowił szafarzem funtów i skarbów świętych swoich? Azaż nie widzisz albo nie słyszysz iż przed progiem twoim już jako odźwierny stoi ustawicznie nędzny a prędki upadek twój, gdyż pański dekret nigdy nieomylny jest, gdzie obiecuje złożyć zawżdy pysznego z stolca, a podwyższyć pokornego. Gdzie apostoł powieda jako