nie minie. Ale iż nasze przyrodzenie jest tak zgwałcone, iż się zawżdy rychlej ku gorszemu niżli ku lepszemu ciągnie, nielża jedno agarykiem dębowym co trzy łata rósł, a korrozywą żelazną, co na szyi albo na nogach brząka, pohamować go musi. A to może być nie z gniewu, ale z życzliwości, aby potem na co inszego gorszego nie przyszedł.
A wszakoż i to też nas czasem niemało unosi do niepewnych rzeczy, iż się przyrodzenie nasze wiele podobieństwy sprawuje. Jeden gdy kto czapki nie zejmie, chociaj się nie baczy, wnet mniemamy aby to z gniewu uczynił. Czasem też między inszymi przywitać zapomni, a iż się w tem nie obaczy. Też więc powiedamy: cóż, albo się na mię gniewa? Towarzyszów prosi na obiad, a drugiego zapomni, też mniema aby się nań ocz gniewał. Drugi też gdy przykro na kogo weźrzy, chociajby rad cudniej, ale nie umie, tedy się też drugiemu będzie zdało aby to z gniewu uczynił. A co tego zasię bywa z omylnych ludzkich powieści, toby już temu i końca nie było. Bo to sobie mają pletliwi ludzie za przysługę, iż co na kogo chociaj