Strona:PL Mikołaj Rej – Żywot człowieka poczciwego (1881).djvu/299

Ta strona została przepisana.
295

też ty gdy widzisz jaką chmurę na jakiej biesiadzie, a ona się na tę nieszlachetną burzę, na gniew a na zwadę zanosi, odwięzuj wczas opończą, albo wczas rozwodź, a sam się hamuj, a nakoniec raczej idź precz, a nie daj sobie tej plugawej plucie kapać za szyję. I maszli kogo powinowatego przy sobie, i tego odwiedź z sobą możeszli. Bo więc nasi bracia kiedy się dwa swarzą, tedy się śmieją, aż kiedy się rzucą do szarszunów, toż dopiero chcą rozwadzać, aliści drugiemu choć nic nie winien ręka wisi. Ano stara przypowieść: Początkowi zabiegaj, bo późne lekarstwo nie tak pożyteczne. Też się sam strzeż abyś nie czynił takich rozmówek któreby obrażały, bo nie wiesz z jakiem kto przyrodzeniem siedzi. Najdziesz drugiego co mu się ludzie wszyscy śmieją, a on się o to rozgniewa. A też nas z tego ona stara przypowieść chłopska przestrzega: iż kto mówi co chce, usłyszy coby nie rad.
Antygon on wielki a waleczny król chodził jednego czasu między namioty odmieniwszy się, nasłuchawając k’czemu się też jego ludzie mają, i o czem też sobie rozmawiają. Usłyszał w jednym namiecie, ano o nim szpetnie mówią, i barzo mu łają, iż je wywiódł w głodny kraj. On przystąpiwszy bli-