bo stara ona przypowieść nas uczy: iż zawżdy łacno o drewno, kto chce psa uderzyć. Albowiem gniew bez rozmysłu, tedy go mądrzy ludzie nie zową gniewem, ale furyą a szaleństwem.
Bo gniew bezrozmyślny trudno ma być na potem bez żałowania. Jako ono o Aleksandrze wielkim piszą, iż gdy z żartu rozgniewawszy się kazał Lizymacha wielkiego a zacnego męża srogiemu lwowi wyrzucić, Lizymachowi Pan Bóg poszczęścił, iż gdy już lew bieżał do niego rozdrapać go, że zerwawszy płaszcz z siebie a zwinąwszy, wrzucił mu w paszczekę i na głowę, a potem za gardło go podpadłszy tak się długo z nim łamał, aż gi udławił. Jako się potem Aleksander wstydził tego, i z jaką tego żałością używał, i jako to Lizymachowi nagradzał, to już o tem historya świadczy.
A tak zmysły nasze jeśli nie będą rozumem pohamowane, tedybychmy pewnie byli niewolniki u nich. Albowiem znajdziesz drugiego gdy mu się spać zachce, iż sługa niechcąc co obali albo czem zakołace, albo pies pod oknem zaszczeka, to już słudze kijem, a wygę obiesić. To już tam nie rozum rządzi ale zmysł niebaczny. Albo jeśli się sparzy o piec, to już piec stłuc; albo jeśli się
Strona:PL Mikołaj Rej – Żywot człowieka poczciwego (1881).djvu/302
Ta strona została przepisana.
298