ucho naszepce, iż ani sam wzwiesz, ani się obaczysz kiedy się zanurzysz a z okrętu spadniesz, a snadnie cię przywiedzie co pan Syrena nie śpiewając na co będzie chciał.
A snać tam na ty dziwy w bębny biją aby je odstraszyli a z dział strzelają. I u nas też takżeby snać mało nie lepiej czynić, głośno a jawnie wszystkim mówić nie szeptać, po kąciech się nie odwodzić. Bo ztąd i śmiech, i dobra biesiada, i dobre towarzystwo, i ćwiczenie z nadobnych a z poczciwych rozmówek roście. A gdyby nu co pan Syrena szeptać chciał o wierę z nim do jutra ad deliberandum, aż się obaczysz albo się od kogo inszego dowiesz, co tam w tym garnku pod pokrywką wre, jeśli piołun, jeśli szałwia. Albowiem to jest nadobny przymiot każdego poczciwego człowieka, gdzie są słowa jasne a nie ponure a prawie sękowate, a iż się twarz i postawa i sprawa nodobnie wszystko z poczciwym skutkiem zgadzają, a od cnoty sławnej nic się nie odstrzelawają.
Bo patrzaj więc na owego sprosnego a przemierzłego chłopa, co się więc owo słówki niewieściemi pieści, więc się tu umizga chociaj mu nie trzeba, więc tu postawki dziwne stroi, więc tu słówka rozlicznemi przysmaczki cukruje, jeśliże mu to pochwalić
Strona:PL Mikołaj Rej – Żywot człowieka poczciwego (1881).djvu/312
Ta strona została przepisana.
308