Strona:PL Milton - Raj utracony.djvu/181

Ta strona została przepisana.

Nie cieniem Nieba? Więcej, niż się zdaje
Na Ziemi, sprawy ich sobie podobne.
»Gdy jeszcze świat ten nie został stworzony
A Chaos dziki panował, gdzie teraz
Toczą się Niebios przestwory, gdzie Ziemia
Środkiem się swoim w równowadze trzyma,
Pewnego razu (bowiem i w wieczności
Czas względem ruchu wszelkie trwałe rzeczy
Teraźniejszością, przeszłością, przyszłością
Mierzy), jednego z dni wielkiego roku,
Wojsko Aniołów promiennych, skinieniem
Pańskiem wezwane, ze wszystkich stron Nieba
Niezliczonemi stanęło oddziały.
Pod wodzą książąt w błyszczących szeregach
Przed Wszechmocnego Tronem; a nad niemi
Dziesięć tysięcy chorągwi, sztandarów,
Proporców w górze płynęło w powietrzu
Na odznaczenie straży przedniej, tylnej,
Godności różnych, stopni i urzędów;
Lub też w błyszczących tkaninach dawały
Godła, pamiątki święte znakomitych
Czynów miłości, szczytów gorliwości.
Tak kiedy stali niezmiernym obwodem,
Koło za kołem, w środku Pan Wszechświata,
Z Synem, siedzącym na łonie błogości,
Płomieniejącej górze był podobny,
Której szczyt jasność niewidzialnym czyni.
»Tak rzecze: »»Wszyscy Synowie Światłości
Anieli, Trony, Panowania, Księstwa,
Cnoty, Potęgi! Słuchajcie dekretu,