Strona:PL Milton - Raj utracony.djvu/199

Ta strona została przepisana.

Zmierzę się z owym, którego zepsucie
I fałsz umysłu niedawno poznałem;
Słusznie też, by ten, kto w ustnej rozprawie
Dowiedzie prawdy, poparł ją orężem,
I odniósł w obu rozprawach zwycięstwo.
Dzika to wprawdzie i haniebna taka
Walka rozumu z siłą, lecz tem większy
Nakaz rozumu, by rozum zwyciężył.««
«Tak ważąc w myśli, i od uzbrojonych
Swych towarzyszów naprzód krocząc, spotkał
W pół drogi swego zawziętego wroga;
Tą gotowością bardziej zapalony,
Takie mu, pewny siebie, śle wyzwanie:
»»Zuchwalcze! Ciebież spotykam? Sądziłeś,
Że bez oporu dotrzesz swego celu,
I niestrzeżony tron Boski napadniesz;
Że go opuszczą wszyscy przerażeni
Twoją potęgą ręki, lub języka.
Tak więc, szaleńcze, nie przyszło ci na myśl,
Że próżno walczyć przeciw Wszechmocnemu,
Co z najdrobniejszej rzeczy każdej chwili
Może bez końca wyprowadzać wojska
Ku poskromieniu zamysłów szalonych;
Albo też własną ręką, która wszędzie
Dosięgnie, mógłby jednem uderzeniem
Twój byt zakończyć, twoje legiony
Powalić. Ale, jak widzisz, nie wszyscy
Idą twym torem: dużo wiernych Bogu,
Dużo miłuje Go, choć nie widziałeś
Ich liczby wtedy, kiedy ja sam jeden