Strona:PL Milton - Raj utracony.djvu/203

Ta strona została przepisana.

Z ich liczby łatwo żywiołami temi
Mógł władać i ich siłą się uzbroić,
O ileż większą potęgą władały
Te niezliczone dwie armie wrogie,
By walkę strasznym otoczyć pożarem,
I swą szczęśliwą siedzibę rodzinną
Zaburzyć, kiedy nie mogli zniweczyć,
Gdyby Wszechmocny, wiecznie królujący,
Ze swego tronu mocnego na Niebie
Nie ograniczył ich mocy i władzy;
Choć liczni byli, tak, że hufiec każdy
Mógł się wydawać armią potężną,
A każda zbrojna ręka legionem;
Prosty bojownik, wiedziony do walki
Zdawał się każdy doświadczonym wodzem!
Kiedy iść, — naprzód wiedział, kiedy stanąć,
Kiedy odmienić stanowisko w bitwie,
Kiedy rozsunąć szeregi walczących,
Kiedy je zemknąć. Nikomu do głowy
Nie przyszła chętka ucieczki, cofania;
Żaden czyn płochy nie świadczył o strachu;
Każdy na siebie tylko liczył, jakby
Zwycięstwo tylko od siły ramienia
I męstwa jego jednego zawisło.
Spełnionych przewag sławy wiekopomnej
Trudno wyliczyć, bo szeroką przestrzeń
Obejmowała bitwa, w rożny sposób
Toczona: czasem stojących na gruncie,
A czasem w górze, na potężnych skrzydłach,
Rozbijających powietrze dokoła,