Strona:PL Milton - Raj utracony.djvu/206

Ta strona została przepisana.

Uciekać; wszak cię szukałem daleko
I blisko!«« Zmilkli, zaczynając walkę
Niewysłowioną, bo któż, choć ustami
Anioła, może opowiedzieć, albo
Do jakich rzeczy na ziemi porównać,
Albo jak podnieść ludzką wyobraźnię
Do wysokości takiej, równej bogom
Potęgi? Bo też podobni do bogów
Zdali się, czy to stojąc, czy też idąc,
W postawie, ruchu, w świetnym blasku broni,
Mając rozstrzygać, kto w Niebios przestworach
Panować będzie. Wznieśli broń ognistą,
Kreśląc w powietrzu okropne obwody;
Tarcze naprzeciw siebie dwie błyszczały
Jak wielkie słońca dwa, a w koło wszyscy,
W oczekiwaniu drżąc, stali; z stron obu
Wnet wycofały się ze zgiełku pułki,
Szerokie, puste zostawiając pole,
Bo niebezpiecznie było stać za blisko
Takiego, jak to wstrząśnienia. Jeżeli
Można objaśniać wielką rzecz przez małą,
Gdyby zerwała się zgoda w Naturze,
Wojnę wydały sobie gwiazdozbiory,
I dwie planety, złością pałające,
Pędziły przeciw sobie, by wśród nieba
Bój stoczyć, zmieszać trzaskające koła:
Taki ta walka widok przedstawiała.
Groźne ramiona wznieśli jednocześnie
Obadwa, pragnąc jednem uderzeniem
Cel swój osiągnąć, i nie potrzebować