Wielkie otwory, zwiastuny rozejmu
Oszukańczego. Za każdą stał Seraf
Z trzciną, wiewając końcem zapalonym.
W oczekiwaniu staliśmy czas jakiś
Uważni, trochę w myśli rozśmieszeni;
Nagle i naraz wszyscy przyłożyli
Leciuchno końce trzcin do szparek w onych
Kolumnach. Niebo stanęło w płomieniach,
I zaraz potem oblokło się dymem
Rzygniętym z gardzioł tych maszyn głębokich.
Ryk ich powietrzem wstrząsnął, jednocześnie
Zionęły straszne dyabelskie gromy,
Łańcuchy spięte i grad kul żelaznych,
W wojsko zwycięskie padających z taką
Szaloną siłą, że kogo trafiły
Nie mógł na nogach ustać, chociaż zwykle
Stał jako skała; tysiącami wtedy
Padli Anieli i Archaniołowie:
Ci w ciężkich zbrojach najpierwsi; łatwiejby
Bez broi, jako duchy, szybkim zwrotem,
Albo się kurcząc, uniknęli ciosu.
Teraz porażka nastąpiła ciężka,
Nieunikniona ucieczka. Choćbyśmy
Zluźnili swoje ścieśnione szeregi,
Na co się przyda? Ponowi się bitwa,
Z nią nowa klęska, zdwojona: tym większą
Ściągnęlibyśmy wzgardę, pośmiewisko
Nieprzyjaciela, bo już wprost przed nami
Stał drugi szereg Serafów, gotowy
Do powtórnego rzucenia piorunu.
Strona:PL Milton - Raj utracony.djvu/217
Ta strona została przepisana.