Lecz to niedługo trwało: gniew pobudził
Do czynu, znalazł sposób na piekielny
Ów wynalazek. Taką doskonałość
I siłę nadał Bóg swoim Aniołom!
Zrzucili zbroje, i do wzgórzy biegną,
Bo Ziemia na wzór Nieba otrzymała
Swą rozmaitość miłą wzgórz i dolin, —
Jak błyskawica jednym lekkim migiem
Biegną i z posad wyrywają góry
Z całym ciężarem skał, lasów i wody,
Za najeżone szczyty je chwytają,
Wznoszą nad siebie. Podziwem, przestrachem
Stała przejęta zgraja buntowników,
Widzi, jak idą, niosąc góry w ręku,
Podstawą ku nim zwrócone: ciężarem
Tych gór maszyny swe kilkopiętrowe,
Już zasypane widzą — a wraz z niemi
Pewność zwycięstwa stracona. W tej chwili
Nastąpił atak, niejeden przylądek
Spadł na ich głowy, cień naprzód rzucając,
I przyciskając całe zbrojne pułki.
Zbroja ich klęskę jeszcze powiększyła,
Bo pokruszone odłamy wnikały
W ich eteryczną substancyę, czyniąc
Ból niesłychany. Jęcząc rozpaczliwie,
Musieli długo szamotać się, zanim
Zdołali wyrwać się z tego więzienia,
Chociaż to duchy z światła najczystszego
Były stworzone, lecz ich grzech obciążył.
Stosując przykład, sami się rzucili
Strona:PL Milton - Raj utracony.djvu/219
Ta strona została przepisana.