Strona:PL Milton - Raj utracony.djvu/223

Ta strona została przepisana.

Wtedy wybrani wszyscy Twoi Święci
Twą świętą górę otoczą śpiewami
Niekłamanego hymnu aleluja,
A pośród nich ja będę przewodnikiem.««
»Tak rzekł, nad berłem swojem pochylony,
Wstał od prawicy Chwały, gdzie zasiadał:
A trzeci ranek święty począł świtać
Po całem Niebie. Z trzaskiem huraganu
Pomknął się rydwan Bóstwa ojcowskiego,
Błyskając gęstym płomieniem, a koła
Przejęte siłą ducha, jedno w drugie,
Szły same z siebie, tylko w otoczeniu
Czterech postaci, jakby Cherubinów.
A każdy z nich miał dziwne cztery twarze,
Całe ich ciało i skrzydła oczami
Zasiane były, jak niebo gwiazdami.
I koła berylowe miały oczy,
Między któremi ognie przeświecały,
Gdy wóz był w biegu. Po nad ich głowami
Był kryształowy firmament, a na nim
Tron szafirowy, cały wykładany
Ambrą najczystszą i barwami tęczy.
W zbroi niebieskiej, w promienistem Urim,
Dziełem rąk boskich, On stanął w rydwanie;
Tuż po prawicy z orlemi skrzydłami
Siadło Zwycięstwo, zwieszał się u boku
Łuk wraz z kołczanem, opatrzonym w piorun
Trójdzielny, w koło wił się dym obfity,
Połyskał płomień i żarzące iskry.
Szły do okoła tysiące tysięcy