I odpocznijmy, jeśli odpoczynek
Można tu znaleść. Potem, zgromadziwszy
Nasze rozbite wojsko, uradzimy,
Jakby na przyszłość najmocniej obrażać
Nieprzyjaciela, jak wyrównać nasze
Straty, jak ciężką pokonać niedolę,
Jakie nam wsparcie może nieść nadzieja,
Lub rozpacz jakie dać postanowienie.«
Te słowa Szatan rzekł do najbliższego
Współbrata, wznosząc ponad fale głowę
Z iskrzącym wzrokiem, inne jego członki
Na morzu ognia wzdłuż i wszerz leżały,
Zajmując kilka stajan; wzrostem równy
Owym z legendy olbrzymom, Tytanom,[1]
Zrodzonym z Ziemi, walczącym z Jowiszem,
Bryareowi, albo Tyfonowi,
Pod starożytnym Tarsem w grocie skalnej
Mieszkającemu, lub Lewiatanowi,
Co go ze wszystkich swych tworów Bóg nadał
Największym wzrostem pośród pływających
Na oceanie. O nim to żeglarze
Opowiadają, iż gdy zaśnie czasem
W spienionych wodach u Norwegów brzegu
Bywa, że sternik łodzi zapóźnionej
Ma go za wyspę w wieczornym pomroku,
Wbija kotwicę w grubą łuskę skóry,
Przy jego boku od wiatru się chroniąc,
Czeka bezpieczny, aż zasłony nocy
Z nad wód podejmie bladawy poranek.
- ↑ Tytan, syn Nieba i Ziemi, czyli Westy, był starszym bratem Saturna, któremu odstąpił pierworodztwa, pod warunkiem, że będzie zabijał wszystkich swoich potomków męskich, ażeby pa-nowanie na Niebie przeszło do linii starszej. Podstęp Rhei, żony Saturna, uratował trzech synów, o czem dowiedziawszy się Tytan, wydał mu wojnę, zwyciężył go i uwięził. Jowisz, jeden z trzech synów wspomnianych, doszedłszy lat męskich, oswobodził ojca, matkę i braci, wydał wojnę Tytanom i zapędził ich do Tartaru.
Bryareus, jeden z synów Tytana, miał sto rąk, a w każdej miecz i tarczę, 50 głów i tyleż paszcz ognistych; siłę tak wielką, że nawet bogom był groźny.
Tyfon, olbrzymi potwór o stu głowach, ziejących ogniem; głowami temi dotykał nieba, walczył także z Jowiszem i pokaleczył go. Zwyciężonego — Jowisz przydusił Etną, z pod której olbrzym wciąż bucha płomieniami.