Strona:PL Milton - Raj utracony.djvu/256

Ta strona została przepisana.

Wydaje mi się ziemia grudką, ziarnkiem,
Pyłkiem, atomem w porównaniu z niebem
Pełnem gwiazd, co się zdają toczyć w przestrzeń
Nie do pojęcia wielką (bo tak można
Z ich odległości wnosić i z dziennego
Powrotu), na to, aby do okoła
Tej Ziemi ciemnej, i małej jak kropka,
Rozsiewać światło to dzienne, to nocne.
Bezużyteczne zresztą w całym biegu,
Takim dalekim. Często rozmyślając
Dziwię się czemu Przyroda tak mądra,
I tak oszczędna w całem swem działaniu
Nierównomierność taką spełniać może:
Rozrzutną ręką tyle szlachetniejszych
I w różnym stopniu większych ciał stworzyła
Tylko na taki użytek, by codzień
Powtarzający się obieg spełniały,
Podczas gdy Ziemia (coby łatwiej mogła
Po znacznie mniejszym toczyć się obwodzie),
Lepsze od siebie mając na posługi,
Cel swój osiąga, pozostając w miejscu;
W dań otrzymuje podróże codzienne
Z pośpiechem ducha niosące jej światło
I ciepło; z taką służące szybkością,
Na określenie której liczby niema.«
Tak nasz praojciec rzekł, a twarz świadczyła
Że pragnie zgłębiać ciemne i zakryte
Przed wzrokiem ludzkim rzeczy. To spostrzegłszy
Ewa, siedząca opodal, powstała
Z majestatyczną pokorą i wdziękiem,